Samotna noc i utrata godnosci
Ten moment kiedy slysze Twoje kroki, jestes coraz blizej…..zapach Twoich perfum miesza sie z zapachem mojego strachu. Obcasy rytmicznie stukaja o podloge…….ogladasz mnie z góry skutego i kleczacego z pyskiem przy ziemi……Muskasz po plecach szpicruta……odchodzisz……zostaje sam ze swoja nadzieja i strachem.
Szum wody…..stuk, stuk……stuk , swist szpicruty…..przeszywajacy ból jader czuje w podbrzuszu……stuk, stuk…stuk..czuje swój strach unoszacy sie w powietrzu….. dlonia w rekawiczce podnosisz moja twarz….widze zlote krople powoli splywajace na podloge……chcesz jeszcze? szepczesz…..tak chce
Czas jakby sie zatrzymal, czuje smak Twojego moczu, to mój pierwszy raz. Brzydze sie, nie zostawilas wszystkiego w lazience. Masz jeszcze dla swojej szmaty…… To koniec mezczyzny jakim bylem, koniec pewnej epoki…… jestem rzecza, Twoja zabawka…..wylizalem wszystko z podlogi….plask. Twarz mnie piecze , zostala kropelka.
Szarpniecie za smycz, niezdarnie obracam sie i z pyskiem przy ziemi “ide” przy Twojej nodze. W glowie klebia sie mysli….to mial byc fun, realizacja marzen, fantazji…..i tylko fantazji.
Bardzo szybko pokazalas mi mi kto tu jest góra, a kto jic nie znaczacym smieciem…. Dzwonek do drzwi…strach, ktos mnie zobaczy….ktos znajomy.
Zapraszam krzyczysz i niespiesznie prowadzisz mnie do malego pokoju. To chyba moje miejsce. Jest koc, jest miska z woda i klatka.
wejdz do kuchni , instruujesz goscia, sama jednoczesnie przypinajac mnie do sciany…swiatlo gasnie wychodzisz.
Czas wlecze sie powoli, pragnienie przychodzi zbyt szybko. Szukam miski..znajduje i wylewam. Miska z brzekiem toczy sie po podlodze. Zamieram w bezruchu, jeszcze nie wiem co mi wolno, a co nie. Na pewno nie wolno mi sie ujawniac…ten ktos zapewne nie wie o moim istnieniu.
Czas…sekundy..minuty…godziny…sa bez znaczenia. Tkwie w ciemnosci spragniony……pojawia sie potrzeba..chce mi sie sikac….nie wiem co zrobic….w koncu sikam najdalej jak moge od poslania…czas….plynie powoli.
Dzwiek otwieranych drzwi…oslepiony nie widze kto. Stuk, stuk, Stuk….zatrzymujesz sie pare kroków ode mnie…. Slysze swist bata, ból przeszywa moje posladki…kolejny i kolejny…
Brutalnie szarpiesz za smycz i mówisz…..masz to posprzatac i dociskasz moja twarz do kaluzy mojego wlasnego moczu…walcze..nie chce…dostaje kolejne uderzenie w jadra.Jak poprzednio.
Z bólu sie przewracam i wpadam pyskiem we wlasny mocz. Liz pada komenda…
Slysze kolejne kroki. I kobiecy glos.
To ten?
Tak.
Masywny, co sie stalo?
Nic specjalnego wylal wode i sie zlal na podloge, teraz musi posprzatac.
Zrobi to?
Nie wiem…jest u mnie od wczoraj.
Zostaw go i chodzmy na sniadanie. Ok.
Czuje obcas pod zebrami i ponownie leze we wlasnym moczu. Upodlony, z niezrealizowanymi fantazjami, niepewny wlasnego losu. Wiec minela noc? Jest widno, przyjechalem o 17 po zmroku…. Moja Pani jest zla. Podnosi mnie kopniakiem i wygania z celi…. Wchodze w swiatlo i zataczam sie, czuje ze sie przewracam
Slysze smiech…Moja Pani stoi nade ubrania w kabaretki, szpilki i gorset. Jest zla.
Wstawaj smieciu, mam goscia i nie chce sie za ciebie wstydzic. Idz do lazienki i sie umyj. Potem zalóz to co tam znajdziesz i przynies nam sniadanie z kuchni.
Poslusznie wykonuje rozkaz na czworaka bedac swiadom jak nedzny przedstawiam soba widok. Widok ludzkiej kreatury pozbawionej godnosci.
To mój debiut. Wszystkie sytuacje mogly sie wydarzyc naprawde, choc te powstaly w mojej wyobraznie z tesknoty za tresura. Byc moze C.D.N. to zalezy od Was